W czasach kiedy wydatki na działania reklamowe na całym świecie liczone są w setkach miliardów dolarów, a prognozy zapowiadają dalsze wzrosty i jeszcze zacieklejszą walkę o klienta, automatyzacja działań marketingowych wydaje się naturalnym rozwiązaniem. Eksperci zwracają jednak uwagę, że automatyzacja dla samej automatyzacji raczej nie przyniesie pożądanych efektów.
Automatyzacja procesów marketingowych nie jest z pewnością procesem nowym, ale wdrażanie może sprawić trudności nawet największym firmom. Dlatego z zainteresowaniem przeczytaliśmy opublikowany na stronie internetowej magazynu Harvard Business Review Polska wywiad z Ianem Michelsem, prezesem Gleanster Research, konsultantem i ekspertem z zakresu m.in. procesów automatyzacji marketingu.
Żyjemy w czasach, kiedy na potencjalnego klienta wywierany jest wciąż wpływ – dlatego tak istotne jest spojrzenie globalne na interakcję między marką a klientem. Istotne jest spojrzenie na wszystkie kanały komunikacji, a nie oddzielna analiza działań, np. inne spojrzenie na media społecznościowe, a inne na kampanie e-mailowe.
W biznesie ciągły rozwój i zyskowna działalność mogą być osiągnięte tylko wtedy, gdy będą spełnione oczekiwania i potrzeby klientów. Z tym wiąże się ocena, czego doświadcza klient oraz jakie znaczenie ma dla niego konkretna marka. I właśnie z takimi kwestiami wiąże się automatyzacja procesów marketingowych. W dobie coraz większych nakładów reklamowych ważna jest personalizacja przekazu, ale jeśli firma będzie korzystać wyłącznie z tradycyjnych metod komunikacji, to dotarcie do szerokiego grona odbiorców będzie raczej niewykonalne. Dlatego automatyzacja wydaje się naturalnym kierunkiem zmian. Przykładem mogą być firmy, które jakiś czas temu zainwestowały w automatyzację, a teraz dzięki temu odnoszą sukcesy.
Automatyzacja nie przynosi efektów tylko dlatego, że została wprowadzona - to błędne założenie, które doprowadza do wyrzucenia pieniędzy w błoto. Działania marketingowe, które do tej pory nie przynosiły efektów, nie staną się lepsze i nie będą miały efektów tylko dlatego, że została wprowadzona automatyzacja. Te działania nadal pozostaną kiepskie, tak jak były wcześniej, tylko ich efekty będą znane nieco szybciej.
Tylko właściwe przeprowadzenie całego procesu może przynieść efekty. Konieczna jest przy tym zmiana myślenia w całej firmie oraz zmiana procesów, zwłaszcza w relacjach między marketingiem i działem sprzedaży. Jednym słowem – kluczowa jest edukacja.
Przy automatyzacji procesów marketingowych technologia jest ważna, ale jeszcze ważniejsze jest to, kto z niej korzysta. Nawet najlepsze rozwiązania na świecie będą bezużyteczne, jeśli nie brakować będzie pracowników z odpowiednimi kompetencjami, by z nich korzystać. Dlatego w Stanach powstało już nowe stanowisko technolog marketingu, również w Polsce znane są już takie pojęcia jak marketing technology, skupiające się na automatyzacji działań marketingowych i sprzedażowych.
Pracownicy z tego obszaru są nie tylko zaznajomieni z marketingiem, ale i nowymi technologiami. Muszą mieć odpowiednie kompetencje, ponieważ z jednej strony muszą rozumieć ludzi i wiedzieć, dlaczego ktoś kupuje dany produkt czy usługę, jakie ma potrzeby, jakie czynniki mają wpływ na grupę docelową, itd., ale z drugiej strony muszą też umieć zbierać, analizować i interpretować dane, a następnie podejmować odpowiednie decyzje w oparciu o zebrane wcześniej informacje.
Osoby zainteresowane zapoznaniem się z pełną treścią wywiadu z Ianem Michelsem mogą przeczytać go tutaj.
strateg biznesowy i marketingowy z wieloletnim doświadczeniem; pracowała przy największych kampaniach marketingowych w Polsce; członek Amercian Marketing Association; ukończyła certyfikowane szkolenia z zakresu strategii biznesowych w Darden School of Business na University of Virginia; ekspertka od prowadzenia kampanii Google Adwords; autorka licznych publikacji z zakresu marketingu; od kilku lat prowadzi poczytny blog marketingowy