Google pracuje obecnie nad poprawą wydajności swojej przeglądarki – wkrótce w Chromie mają być blokowane zbyt „ciężkie” reklamy. W miejscu, gdzie miałby się pojawić materiał reklamowy, pojawi się po prostu grafika z informacją o blokadzie.
Temat automatycznego blokowania reklam w przeglądarce Chrome ciągnie się już od dłuższego czasu – już w 2017 roku pojawiły się pierwsze informacje o tym, że Google (wraz z kilkoma innymi znanymi firmami) ma w planach blokowanie irytujących internautów reklam. Rok później zapowiedzi stały się faktem. Teraz Google chce pójść krok dalej – internauci nie będą już widzieć reklam, które zbyt mocno obciążają komputer. W miejscu, gdzie miała się znaleźć taka reklama, pojawi się po prostu grafika z informacją o blokadzie i linkiem do miejsca, gdzie może sprawdzić powód nałożonej blokady.
Z irytującymi reklamami Google toczy bój od lat. Już ponad dwa lata temu pojawiły się szczątkowe informacje o możliwym blokadzie takich reklam, rok później zapowiedzi te weszły w życie. Za tym pomysłem stoi Coalition for Better Ads – zrzeszenie dużych reklamodawców oraz firm i podmiotów działających w branży marketingowej. Prócz Googlea tworzą ją takie firmy jak Facebook, Interactive Advertising Bureau (IAB – stowarzyszenie zrzeszającego podmioty z branży marketingu on-line), Axel Springer, Microsoft, News Media Alliance, Reuters, Procter & Gamble, The Washington Post czy Unilever. Według wprowadzonych przez koalicję standardów wśród reklam wysokiej jakości na pewno nie można znaleźć takich materiałów jak reklamy typu pop-up (Pop-up Ads), reklamy video automatyczne odtwarzające dźwięk (Auto-playing Video Ads with Sound), reklamy „odliczające” czas do jej zamknięcia (Prestitial Ads with Countdown) oraz duże reklamy znajdujące się przy krawędzi strony (Large Sticky Ads). To właśnie te reklamy wskazali w badaniach internauci - i to właśnie te opinie były podstawą do wprowadzenia następnie blokady reklam w Chrome.
Czytaj także: Do walki z blokowaniem reklam włącza się Google
Na pytanie, czy blokada w Chrome dotknie wszystkich reklamodawców, można z dużą dozą pewności odpowiedzieć, że raczej nie będzie to dotyczyło reklam wyświetlanych w kampaniach Google Ads. Nietrudno bowiem zgadnąć, że w takiej sytuacji Google po prostu strzeliłoby w sobie stopę i pozbawiła części swojego największego źródła zarobku (w minionym roku Alphabet, czyli spółka-matka Google, odnotowała przychody w wysokości 136,8 mld dol., z czego prawie 90 proc. do przychody z systemu reklamowego Google Ads).
Dodatkowo też jeszcze reklamodawcy nie muszą się obawiać, że sami niechcący popełnią błąd – nie ma bowiem takiej możliwości, by Google pozwolił na dodanie lub utworzenie w kampanii reklamy, która zbyt mocno obciąży komputer. Przesyłane gotowe reklamy muszą spełniać bardzo precyzyjnie określone wymagania, podobnie jak materiały przesyłane do reklam elastycznych (nie można przesyłać np. zbyt dużych i „ciężkich” grafik). Przy tworzeniu kampanii czy nowej grupy reklam materiałów czy reklam, które nie spełnią wymagań, Google nie pozwoli nawet zapisać.
Czytaj także: Jak przygotować reklamę graficzną, która przyciągnie uwagę klienta?
strateg biznesowy i marketingowy z wieloletnim doświadczeniem; pracowała przy największych kampaniach marketingowych w Polsce; członek Amercian Marketing Association; ukończyła certyfikowane szkolenia z zakresu strategii biznesowych w Darden School of Business na University of Virginia; ekspertka od prowadzenia kampanii Google Adwords; autorka licznych publikacji z zakresu marketingu; od kilku lat prowadzi poczytny blog marketingowy