Podwyższenie opłat i prowizji na Allegro oznacza często szukanie nowych kanałów sprzedaży. Warto więc sprawdzić ciekawe rozwiązanie od Google’a – kampanie produktowe, znane także jako Google Shopping lub Google Zakupy.
Podwyższenie opłat i prowizji na Allegro z pewnością niemile zaskoczyło sprzedawców, dla których jest to główny kanał sprzedaży – w niektórych przypadkach, jak podawały media, opłaty miały być wyższe nawet o 250 proc. Zmiany na Allegro zbiegły się z uruchomieniem nowego narzędzia od Facebooka, który jakiś czas temu ruszył ze swoją aplikacją Marketplace. Działa ona w różnych krajach, ale w Polsce ma być konkurencją przede wszystkim właśnie dla Allegro i OLX, co oznacza, że reklamodawcy mogą prezentować swoje produkty tylko w taki sposób, jaki umożliwia im platforma sprzedażowa. Dlatego warto zastanowić się nad prowadzeniem kampanii produktowej (znanej także jako Google Shopping lub Google Zakupy), która pozwala na wyświetlanie reklam produktów już na poziomie wyszukiwarki, a ponadto kieruje użytkowników na konkretną stronę internetową, gdzie prezentacja produktu odbywa się tak, jak chce tego właściciel sklepu, a nie zgodnie z wymogami zewnętrznej platformy sprzedażowej.
Zmiany na Allegro – zwłaszcza te dotyczące nowych tabel opłat i prowizji – wprowadzane są już od kilku miesięcy. Pierwsze informacje o nowych zasadach naliczania opłat i prowizji pojawiły się już w lipcu – od sierpnia zmienił się sposób naliczania opłat za wystawienie i promowanie ofert. Opłaty za ogłoszenia wyróżnione są od tego momentu naliczane w 10-dniowych cyklach, a zamiast 14-dniowego terminu wystawienia obowiązuje 20 dni dla opcji „Kup teraz” oraz 10 dni w przypadku licytacji. Choć Allegro podało, że wyróżnione oferty to zaledwie 1,2 proc. wszystkich ofert wystawionych na platformie, to jednak dla wielu wystawców zmiany okazały się bolesne, a w niektórych przypadkach wzrost opłat miał sięgnąć nawet 250 proc.
We wrześniu zmiany dotknęły natomiast wystawców z wybranych kategorii – Allegro zlikwidowało opłaty za wystawienie oferty, ale zastąpiło je prowizją od sprzedaży (od 6 do 10 proc. wartości oferty).
Zmiany na Allegro zbiegły się z uruchomieniem nowego narzędzia od Facebooka, który jakiś czas temu ruszył ze swoją aplikacją Marketplace. Aby z niej korzystać, wystarczy posiadać konto na Facebooku – dzięki temu nie trzeba się rejestrować, zakładać czy aktywować konto. Wystarczy wejść na swoje konto na Facebooku i w bocznym menu po lewej stronie wybrać pozycję „Marketplace”. Można przejrzeć oferty, skontaktować się ze sprzedającym, a następnie kupić upatrzoną rzecz. Wszystko to w najbliższej okolicy – maksymalnie w promieniu 100 km od podanej miejscowości.
Sprzedawane w okolicy przedmioty można obejrzeć na jednej podstronie, ale można też posortować ogłoszenia według jednej z podanych kategorii: dom i ogród, mieszkania, rozrywka, odzież i akcesoria, rodzina, elektronika, hobby, pojazdy i rowery oraz ogłoszenia drobne. Ze sprzedającym można się skontaktować bezpośrednio przez Messengera.
Więcej o Marketplace czytaj w naszym artykule „Facebook rzuca wyzwanie serwisom z ogłoszeniami”
Ostatnie zmiany sprawiły, że wielu reklamodawców zaczęło się rozglądać za nowymi kanałami sprzedaży – wśród nich warto na pewno wyróżnić kampanie produktowe, znane także jako Google Shopping lub Google Zakupy.
To jeden z typów kampanii Google AdWords, kierowany do właścicieli sklepów internetowych – Google Shopping umożliwia bowiem promocję konkretnych produktów, sprzedawanych właśnie za pośrednictwem sklepów internetowych. Reklamy, zawierające zdjęcie produktu, jego nazwę, cenę i nazwę sklepu, znajdują się zazwyczaj na szczycie wyników wyszukiwania – nad reklamami płatnymi albo po ich prawej stronie.
Od kilku tygodni reklamy produktowe zawierają także dodatkowy element – napis „Przez Google”. To efekt niedawnego postępowania Komisji Europejskiej, która uznała, że Google łamie przepisy unijnego prawa antymonopolowego, wykorzystując swoją pozycję rynkową do promowania swojej porównywarki cen (właśnie Google Shopping). Google ugiął się pod naciskiem Komisji Europejskiej i nałożonej kary (miała wynieść 2,42 mld euro, czyli 5 proc. średniego dziennego obrotu spółki Alphabet, spółki macierzystej Google'a). W rezultacie Google zezwolił na umieszczenie wśród reklam produktowych także tych reklam, które kierują do innych porównywarek cen. W rezultacie – choć najczęściej w reklamach znajduje się napis „Przez Google” – to może się zdarzyć, że ta nazwa zostanie zastąpiona nazwą innej porównywarki cen.
Więcej o nałożonej karze czytaj w naszych artykułach „Google zapłaci ponad 2 miliardy euro kary?” oraz „W Google Shopping szykują się poważne zmiany”.
Z naszych doświadczeń wynika, że koszty za kliknięcia w reklamy produktowe są często porównywalne z kosztami za kliknięcie w reklamę tekstową AdWords – warto jednak zauważyć, że zazwyczaj są klikane częściej. Wpływ na to mają dwa czynniki: reklamy produktowe są wyświetlane wyżej niż reklamy tekstowe, poza tym do reklamy dołączone są przedstawiające produkt grafiki, co zawsze budzi zainteresowanie u internautów. Nie bez powodu zresztą Google przygotował dla reklamodawców nowe rozwiązanie – reklamy produktowe z funkcją prezentacji, która umożliwia umieszczenie w reklamie dodatkowych zdjęć, np. prezentujących wykorzystanie danego produktu albo inne produkty, powiązane z wyszukiwanym hasłem.
Istnieje kilka kwestii, o których warto pamiętać przed rozpoczęciem kampanii Google Shopping (Google Zakupy) – na początek należy założyć konto na platformie Google Merchant Center i przygotować plik z danymi (to tam znajdują się wszystkie informacje o promowanych produktach), ponadto na stronie, na której dokonywane są transakcje, należy zainstalować certyfikat SSL, potwierdzający bezpieczeństwo przesyłanych danych. Stronę należy też odpowiednio przygotować pod kątem web usability – jeśli bowiem ze sklepu internetowego będzie się korzystało łatwo, a proces zakupu i przeprowadzenie transakcji odbywać się będzie w prosty sposób, to jest spora szansa, że użytkownik nie opuści serwisu przez finalizacją zamówienia.
Przed rozpoczęciem kampanii Google Shopping (Google Zakupy) należy założyć konto na Google Merchant Center, a następnie połączyć je z kontem Google AdWords (dlatego najprościej i najwygodniej jest założyć konto na Google Merchant Center na ten sam adres, na którym założone jest konto AdWords).
Na platformie należy najpierw autoryzować stronę – można zastosować jeden z czterech sposobów, z których najłatwiejszy to weryfikacja za pomocą Google Analytics (można to zrobić dosłownie za pomocą jednego kliknięcia, ale tylko pod warunkiem, że konto Google Merchant Center będzie stworzone za pomocą tego samego konta Google’a, co konto w Google Analytics). Następnie należy umieścić informacje o firmie – nazwa, dane kontaktowe, logo, itp. Dodatkowo także – już po uruchomieniu kampanii – można tam znaleźć informacje o tym, czy reklamy wyświetlają się prawidłowo oraz czy w wyniki błędów wyświetlanie reklam z produktami nie zostały wstrzymane (błędy i ostrzeżenia można znaleźć w zakładce „Diagnoza”).
Za pośrednictwem Google Merchant Center należy przesłać szczegółowe informacje o produktach, które będą promowane – w tym celu należy przygotować plik danych z niezbędnymi informacjami, takimi jak nazwa produktu, opis (zawierający najistotniejsze słowa kluczowe), link do podstrony prezentującej produkt, link do zdjęcia umieszczonego w witrynie, stan produktu (nowy czy używany), informacja o dostępności produktu czy jego kategoria (według klasyfikacji Google’a). Dopiero po spełnieniu tych wszystkich warunków oraz zainstalowaniu certyfikatu SSL (o którym więcej napiszemy poniżej) można rozpocząć prowadzenie kampanii produktowej.
Istnieje kilka możliwości przesłania danych o produktach:
Certyfikat SSL – potwierdzający bezpieczeństwo przesyłanych w sklepie internetowym danych – jest niezbędny przy prowadzeniu każdej kampanii produktowej. Google nie potwierdzi bowiem takiej kampanii, jeśli strona, na której dokonywane są transakcje, nie jest zabezpieczona protokołem SSL i jeśli nie potwierdza tego certyfikat SSL – w informacji zwrotnej pojawi się komunikat „Konto zawieszone za naruszenie zasad: zakup niezabezpieczony”.
Certyfikat SSL potwierdza, że transmisja danych realizowanych za pośrednictwem danej witryny jest poufna. W praktyce oznacza to, że wszystkie informacje, które podawane są podczas dokonywania transakcji (np. hasła czy numery kart kredytowych) pozostają bezpieczne. Po zainstalowaniu certyfikatu w zasadzie od razu można sprawdzić, czy transakcja zakończyła się sukcesem. W takim wypadku wystarczy sprawdzić informacje w polu adresu, czyli adres strony zaczyna się od https (a nie http). W pobliżu adresu powinien znaleźć się symbol kłódki (najczęściej występuje w kolorze zielonym) – w zależności od przeglądarki może się znaleźć po lewej lub prawej stronie). Po kliknięciu w kłódkę powinien pojawić się komunikat o zabezpieczonym połączeniu. W niektórych przypadkach można znaleźć też informacje o właścicielu domeny – np. w przypadku banków.
Istnieją trzy typy certyfikatów SSL – z grupy DV, OV oraz EV. Właścicielom sklepów internetowych najczęściej wystarcza już certyfikat z grupy DV (to certyfikaty najtańsze, na dodatek ich wydanie trwa bardzo szybko), ale warto zwrócić uwagę, by był to certyfikat typu Wildcard, który potwierdza szyfrowanie danych nie tylko w pojedynczej domenie, ale także jej subdomenach.
Podczas prowadzenia kampanii produktowej niezwykle ważne jest przygotowanie sklepu internetowego w odpowiedni sposób. Ponieważ prowadzący kampanie produktowe reklamodawcy nie są ograniczani wymogami platform sprzedażowych, mogą tu znaleźć prawdziwe pole do popisu. Niektóre kwestie wymusza Google (np. informacja o promowanym produkcie powinna być umieszczona na oddzielnej podstronie, do informacji powinno być dołączone zdjęcie produktu, itp.), ale warto także pamiętać o dodatkowych aspektach, od których może zależeć finalizacja zamówienia. Warto więc pamiętać o kilku zasadach dotyczących tworzenia przyjaznych sklepów internetowych:
W ostatnich latach sporą popularnością cieszą się gotowe kreatory witryn czy sklepów internetowych. Korzystanie z gotowych rozwiązań nie musi wcale oznaczać biznesowe porażki – zwłaszcza, że na początku funkcjonowania sklepu reklamodawcy szukają raczej oszczędności. Najważniejsze jest, by strona ostatecznie pomagała w realizacji biznesowych celów, a stworzenie witryny na indywidualne zamówienie też tego nie gwarantuje. Jednak przed stworzeniem sklepu internetowego zawsze warto przeanalizować swoje cele i dostosować rozwiązania do potrzeb swoich klientów.
Po ostatnich podwyżkach opłat na Allegro wielu reklamodawców szuka nowych rozwiązań, które pozwolą im skutecznie dotrzeć do potencjalnych klientów. Jednym z takich sposobów mogą być kampanie produktowe – narzędzie od Google'a, umożliwiające prezentację oferowanych produktów już w wyszukiwarce. Jeśli więc użytkownik będzie szukał w Google'u konkretnego produktu, produktu danej marki czy produktu o określonych parametrach, to z dużym prawdopodobieństwem wyświetlą mu się właśnie reklamy produktowe (zwane także Google Zakupy czy Google Shopping). Dla reklamodawców jest to o tyle wygodna forma, że nie płaci się za samo wyświetlenie reklamy, Google nie pobiera też prowizji zależnej od wysokości sprzedaży – płatne są po prostu kliknięcia w reklamę.
Warto jednak pamiętać, że – przeciwieństwie do platform sprzedażowych – rozpoczęcie prowadzenia kampanii produktowej wiąże się ze spełnieniem określonych wymagań, które czasem też oznaczają dodatkowe koszty. Ważne jest bowiem założenie konta na platformie Google Merchant Center i połączenie go z kontem Google AdWords, odpowiednie przygotowanie pliku danych, zainstalowanie certyfikatu SSL na stronie czy odpowiednie przygotowanie strony internetowej – tak, by kampania zakończyła się nie tylko ściągnięciem na stronę użytkownika, ale przede wszystkim dokonaniem transakcji.
Czytaj także nasz artykuł „13 sposobów na zmniejszenie liczby koszyków porzucanych w sklepie internetowym”
strateg biznesowy i marketingowy z wieloletnim doświadczeniem; pracowała przy największych kampaniach marketingowych w Polsce; członek Amercian Marketing Association; ukończyła certyfikowane szkolenia z zakresu strategii biznesowych w Darden School of Business na University of Virginia; ekspertka od prowadzenia kampanii Google Adwords; autorka licznych publikacji z zakresu marketingu; od kilku lat prowadzi poczytny blog marketingowy